W Kanie Galilejskiej spoczywał w ogrodzie pod drzewem figowem szlachetny Izraelita Natanael, rybak strudzony pracą i gorąco błagał Boga, aby się zjawił obiecany Zbawiciel. Wtem zbliża się do niego przyjaciel Filip z Betsaidy i donosi mu z radością: „Nareszcie znalazł się Ten, o którym mówi Mojżesz i pisali Prorocy, tj. Jezus, syn Józefa Nazareńskiego.“ Natanael spojrzał na rozradowanego zwiastuna z powątpiewaniem i odezwał się doń żartobliwie: „Czyżby z Nazaretu mogło przyjść coś dobrego?“ Natanael wszakże nie wdał się w długą rozmowę i nie silił się przekonać powątpiewającego o radosnym wypadku, lecz pochwycił go za rękę i rzekł: „Pójdź i przeświadcz się!“ Gdy Pan Jezus ujrzał Natanaela, powitał go temi słowy: „Otóż szczery Izraelita bez fałszu i przebiegłości!“ Zdziwiło Natanaela to powitanie, zapytał przeto pokornie: „Panie, skąd mnie znasz?“ Na to rzekł mu Jezus: „Zanim Filip cię zawołał spoczywającego pod drzewem figowem, już cię widziałem.“ Tym dowodem wszechwiedzy Jezusa zdziwiony, wypowiedział Natanael szczerze swą wiarę temi słowy: „Rabbi, jesteś Synem Bożym, królem Izraela.“ Poznał on zaś tak szybko i tak radośnie uznał Mesyasza, gdyż serce jego było wolne od fałszu i obłudy, a stąd przystępne dla prawdy i łaski. Pan Jezus nagrodził mu to obietnicą: „Iżem ci powiedział: widziałem cię pod drzewem, wierzysz; większą nad tę ujrzysz. Zaprawdę, zaprawdę mówię wam, ujrzycie Niebo otworzone i Anioły Boże wstępujące i zstępujące na Syna Człowieczego. “ (Jan 1, 50. 51).
Ten Natanael jest Bartłomiejem Apostołem; gdyż Bar-Tholomai, syn Tholomai jest używaną u żydów nazwą pochodzenia. Bartłomiej był wiernym towarzyszem Jezusa przez całe życie i naocznym świadkiem mąk, ran, śmierci i zmartwychwstania Jego; on w uroczystość Zielonych Świątek przyjął wraz z innymi Apostołami Ducha św., on gorliwie głosił Ewangelię św. Jako widownię prac jego Apostolskich oznacza podanie trzy wielkie krainy; Indye, Frygię i Wielką Armenię, gdzie w mieście Albanopolu poniósł za swego Mistrza, Jezusa Chrystusa, śmierć męczeńską w roku 71. Powodem zaś jego męczeństwa była następująca okoliczność:
Bartłomiej zdziałał w tym kraju wiele cudów przy chorych i opętanych. Gdy się o tem król Polymiusz dowiedział, zaprosił Apostoła, aby mu córkę wyleczył, którą dla wybuchów szaleństwa trzeba było krępować. Przybył Bartłomiej i krótką modlitwą uwolnił opętaną od złego ducha. Wkrótce rozeszła się radosna wieść o tym cudzie po całym świecie. Nie posiadający się w szczęściu monarcha, chciał wynagrodzić Apostoła złotem i klejnotami; ale Bartłomiej nie przyjął nagrody i rzekł: „Nie żądza złota przywiodła mnie tutaj, lecz pragnienie ocalenia dusz; nie chcę skarbów twego państwa, lecz wzywam cię, abyś ode mnie przyjął skarby Królestwa niebieskiego, wyrzekł się bałwochwalstwa i wielbił jedynego Boga Nieba i ziemi.“ Potem obwieścił zebranym dworzanom, że Jezus ukrzyżowany jest prawdziwym Bogiem i dodał: „Na dowód, że wasze bożyszcza są szatanami i martwymi posągami, pójdziemy do świątyni, a ja przymuszę szatana, aby sam jawnie stwierdził, że mówię prawdę.“ Obecni zgodzili się na propozycję, a król otoczony tłumem ludu towarzyszył Bartłomiejowi do świątyni bogini Astaroth. W imię Jezusa rozkazał Bartłomiej powiedzieć jej, kim ona jest. Wśród straszliwego wycia zeznała, że jest szatanem i dotychczas łudziła króla i naród cały, gdyż jeden tylko jest Bóg, którego wyznaje Bartłomiej. Apostoł rozkazał szatanowi podruzgotać bałwany w całym mieście, a życzenie jego spełniło się w jednej chwili. Zdarzenie to spowodowało króla, jego rodzinę i wielu poddanych do przyjęcia Chrztu świętego.
Kapłani bałwochwalscy, widząc zniweczoną swą wziętość i powagę, zapałali nienawiścią przeciw Apostołowi i pozyskali w Astyagesie, bracie królewskim i zarządcy części Armenii, pożądanego sprzymierzeńca. Tenże udając, że pragnie poznać wiarę chrześcijańską, zaprosił Bartłomieja do swego pałacu. Gdy Apostoł przed nim stanął, zelżył go Astyages i zażądał, aby natychmiast złożył bożkom ofiarę, albo się przysposobił na śmierć. Ponieważ Bartłomiej stanowczo jednak oświadczył, że rozkazu nie usłucha, kazał mu przeto Astyages żywcem skórę zedrzeć, a w końcu ściąć głowę mieczem.
Podanie głosi, że obdarty ze skóry Bartłomiej w płomiennym kazaniu zachęcał zebranych widzów do wytrwałości w wierze i miłości Chrystusa. Po ścięciu świętego Męczennika, straszna kara nawiedziła Astyagesa i bałwochwalczych kapłanów. Wszystkich bowiem opętał szatan i dręczył przez dni trzydzieści, potem nędznie pomarli.
Zwłoki jego uczciwie pochowane, przeniesione zostały do Dory w Mezopotamii, gdzie cesarz Justyn wystawił mu wspaniały kościół; za czasów Saracenów dostały się do Benewentu, skąd cesarz Otton II przewiózł kilka relikwii do Rzymu.