Najbardziej kochał ostatni etap dróżek. Na tle gór, od kaplicy Piłata odprawiał drogę krzyżową. Kalwaria Zebrzydowska była bliska jego sercu. Pielgrzymował tam od najmłodszych lat. Kiedy po raz pierwszy przybył do Kalwarii jako Papież, w 1979 roku, zaczął swoje przemówienie od słów: „Nie wiem po prostu, jak dziękować Bożej Opatrzności za to, że dane mi jest jeszcze raz nawiedzić to miejsce”. Był wzruszony. Potem opowiadał, jak na kalwaryjskich dróżkach polecał Jezusowi przez Maryję ‘’sprawy szczególnie trudne i sprawy szczególnie odpowiedzialne” w swojej biskupiej, a potem kardynalskiej posłudze. „Widziałem – mówił – że coraz częściej muszę tu przychodzić, bo, po pierwsze, spraw takich było coraz więcej, a po drugie – dziwna rzecz – one się zwykle rozwiązywały po takim moim nawiedzeniu na dróżkach. Mogę wam dzisiaj powiedzieć, moi drodzy, że prawie żadna z tych spraw, które czasem niepokoją serce biskupa, a w każdym razie pobudzają jego poczucie odpowiedzialności, nie dojrzała inaczej, jak tutaj, przez pomodlenie jej w obliczu wielkiej tajemnicy wiary, jaką Kalwaria kryje w sobie”. Jan Paweł II nazwał wtedy to, o czym wielu mówiło potem przez lata. Jego życie, jego pontyfikat dojrzewały w krzyżu, który niósł na coraz bardziej zmęczonych plecach. W 1991 roku, kiedy odwiedził Kalwarię tylko na chwilę, mówił: „dziś tylko na krótko tu się zatrzymuję. Ale tutaj serce moje zostało na zawsze”.
Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Miejsce dla każdego”
Wydawnictwo Znak, Kraków 2013 r.