W Europie Zachodniej niektórzy powiadają: „Papież nie powinien uczestniczyć w tak wielkich uroczystościach, nie powinien gromadzić wokół siebie takich tłumów, bo to jest triumfalizm i przeszkoda dla procesu ekumenicznego; byłoby dużo lepiej, gdyby przyjechał, aby prowadzić dialog”. Ale przecież to właśnie czynię co dzień z ludźmi, których spotykam. Czynię to podczas wizyt apostolskich. Czy to może nie jest dialog? Czyż nie są dialogiem przygotowania do podróży, sama podróż? Wszystkie te podróże miały na celu służbę sprawie pokoju. Oczywiście służyły one całkowicie celom religijnym, pasterskim i ekumenicznym, ale prowadząc papieża w różne punkty globu, stworzyły zarazem okazję do spotkań ze społeczeństwami, z rzeczywistościami, z bardzo zróżnicowanymi systemami politycznymi. Jakżeż nie dostrzec, że wizyty te przyczyniły się do zbliżenia? A taka jest przecież rola Kościoła, który chce łączyć, który chce służyć braterstwu między ludźmi i między narodami, ponad tym, co je dzieli, a czasem zwraca jedne przeciw drugim.
Są to podróże wiary i modlitwy, które zawsze koncentrują się na medytacji i głoszeniu słowa Bożego, sprawowaniu Eucharystii, wzywaniu Maryi, Matki Kościoła. Są to podróże miłości, pokoju i powszechnego braterstwa. Są one także okazją do „wędrownej katechezy”, do przedłużonego na cały świat głoszenia Ewangelii. Głosząc kazania już od lat, za każdym razem mam wrażenie, że robię to na nowo. Za każdym razem jest jakieś małe odkrycie. Zawsze znajduję coś odmiennego (…).
Wszędzie, gdzie mogę, nawiedzam Kościół powszechny poprzez różne kościoły lokalne żyjące w poszczególnych krajach i na różnych kontynentach. Stałem się takim wędrującym pasterzem, wędrującym papieżem, i w ten sposób pragnę służyć Kościołowi powszechnemu i Kościołowi w różnych krajach świata, wśród różnych ludów i narodów, tak jak mnie na to stać. Będę szedł na przód tak długo, jak długo Opatrzność da mi sił.
Jan Paweł II „Autobiografia”; Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o.