Jan Paweł II spowiadał mimo choroby, mimo słabości, każdego roku, w Wielki Piątek. Nie usiadł w konfesjonale tylko w ten ostatni, kilka dni przed śmiercią.
– A kto spowiadał Papieża?
-Ojciec Święty miał swojego prywatnego spowiednika. W ciągu pontyfikatu było ich kilku. Byli to księża, którzy pracowali w Rzymie, których Ojciec Święty dobrze znał. Raczej ze środowiska polskiego.(…) Spowiadał się raz w tygodniu, komunię świętą przyjmował codziennie. Nie ma takiej fotografii, a szkoda, bo jak mówi jego sekretarz, byłaby to fotografia niezwykła. Papież, następca świętego Piotra, biskup Rzymu – przy konfesjonale, przed Hostią skupiony, z zamkniętymi oczyma. Łaknący pojednania z Bogiem jak Ciała Chrystusa. Każdego dnia. To było jego życie, jego codzienność. Był dla świata, ale przede wszystkim był dla Chrystusa. Drugi sekretarz opowiada o tym innym świecie, do którego Papież podróżował każdego dnia. Dobrze wiedzieli, że kiedy tam był, nie wolno mu było przeszkadzać. A był tam często, najczęściej. Skupione oblicze, przymknięte oczy… A potem, kiedy je otwierał, prawdziwa głębia rozmodlenia. Byli wtedy jedno, mówi arcybiskup Mokrzycki. I tą jednością Ojciec Święty chciał mówić do ludzi. Wprowadził wieczystą adorację w Bazylice Świętego Piotra, procesję Bożego Ciała, Różaniec w każdą pierwszą sobotę miesiąca, Nieszpory na zakończenie starego roku, które najpierw były u jezuitów, potem w Bazylice Świętego Piotra. (…)
Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”
Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.