Myślę, że odkąd zacząłem moje życie u boku arcybiskupa Karola Wojtyły i miałem okazję lepiej go poznać, rok 2000 był zawsze obecny w jego myślach i oczekiwaniach. Nie tylko ze względu na symbolikę przekroczenia granicy tysiąclecia, lecz zwłaszcza dlatego, że przełomowy moment historii, zbiegający się z obchodami dwóch tysięcy lat od narodzenia Chrystusa – centralnego misterium wiary chrześcijańskiej, miał stać się okazją do głębokiej odnowy duchowej i moralnej całej katolickiej wspólnoty.
W rozważaniach wielkopostnych w Watykanie w 1976 roku, kiedy był arcybiskupem Krakowa, czas ten określił mianem „Nowego Adwentu”. Potem, gdy został papieżem, słowa te powróciły w jego pierwszej encyklice Redemptor hominis, zwiastując ogłoszenie Jubileuszu. Wielkiego Jubileuszu, który ogarnąłby nie tylko chrześcijan, ale całą ludzkość. Jubileusz miał być dla katolików rachunkiem sumienia, by podjąć trud radykalnej przemiany życia, ale miał również mieć głęboki wymiar ekumeniczny.
Rzeczywiście, Ojciec Święty uważał, że będzie to opatrznościowa okazja, aby rozliczyć się z przeszłością, oczyścić pamięć z wszelkich win i błędów, z negatywnych świadectw, którymi splamili się chrześcijanie na przestrzeni wieków. Wystarczy pomyśleć o krucjatach!
Ułatwiłoby to umocnienie dialogu z innymi Kościołami chrześcijańskimi oraz z innymi religiami. Tym, na czym Ojcu Świętemu szczególnie zależało, była prośba o przebaczenie bez oczekiwania czegokolwiek w zamian. Bezinteresowność tego gestu była jego zdaniem warunkiem wiarygodności i skuteczności.
Za zgodą ks. kardynała Stanisława Dziwisza – „Świadectwo”.
Wydawnictwo TBA komunikacja marketingowa. Warszawa 2007 r