Wiedział, że każde spóźnienie powoduje kolejne. I potem nie da się już pewnych rzeczy nadrobić. Dlatego podporządkowywał się. Nie robił z tego problemu. A kiedy problem się pojawiał, do akcji wkraczał ksiądz Stanisław. Nie szef protokołu, ale właśnie on.
– Tylko on mógł sobie na to pozwolić. Jak w Wadowicach…
– Ojciec Święty wspominał dzieciństwo, szkołę, przyjaciół, kremówki… I w tych wspomnieniach zapomniał o czasie. Ksiądz Stanisław kazał kończyć i iść dalej. I Ojciec Święty, pamiętam, powiedział: „Wołają mnie” i ruszyliśmy dalej.
Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”
Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.