– Jak wyglądało pierwsze spotkanie księdza Mieczysława Mokrzyckiego z Janem Pawłem II po przeprowadzce do Pałacu Apostolskiego? Papież osobiście wręczył Księdzu nominację na sekretarza?
– Nie, nie. Nie odbywa się to tak, że papież wzywa i wręcza dokument. Zatrudniono mnie zresztą jako pracownika Sekretariatu Stanu.
Bardzo dobrze pamiętam pierwsze spotkanie. Siostry sercanki, które pracowały w najbliższym otoczeniu papieża, powiedziały, że Ojciec Święty po godzinie 19:00 wróci z bazyliki św. Sabiny. Razem czekaliśmy przy windzie. Gdy papież się pojawił, stojący obok ks. Stanisław przedstawił mnie: „Ojcze Święty, to jest właśnie ten nowy sekretarz”. Jan Paweł II odpowiedział: „Witam serdecznie, widzimy się na kolacji!”. I tak zaczął się mój najwspanialszy okres życia.
– Miał Ksiądz na początku tremę?
Ogromną. Ledwo coś zjadłem podczas tej kolacji. Myślałem, czy sobie poradzę. Sądziłem, że pierwsze tygodnie będą okresem próbnym. Nie chciałem zawieść zaufania. Papież zauważył moje zdenerwowanie i od razu rozładował napięcie. Jego słowa, uśmiech, życzliwość spowodowały, że poczułem się przy stole bardzo dobrze, jak u siebie w domu. Od tego momentu do ostatnich chwil życia Ojca Świętego zawsze miałem z nim łatwy, przyjemny kontakt.
Sekretarz dwóch papieży – rozmowa z ks. abp. Mieczysławem Mokrzyckim.
Wydawnictwo Literackie.
