W 2004 roku Ojciec Święty był już słabszy, miał problemy zdrowotne. Wraz z prezydentem Stanów Zjednoczonych przyjechała ogromna delegacja. Po rozmowie w cztery oczy spotkanie ze wszystkimi gośćmi, którzy przyjechali, nie odbyło się tak jak zwykle w bibliotece, ale obok, w znacznie większej Sali Klementyńskiej. Ojciec Święty przygotował przemówienie w języku angielskim. Ale tego dnia od rana miał kłopoty z mówieniem. Ustalono, że gdyby się powtórzyły, to tekst przeczyta prefekt Domu Papieskiego, Amerykanin, arcybiskup James Harvey. Nadeszła chwila spotkania. Ojciec Święty zaczął czytać. Bardzo wolno, starał się, choć z trudem, wyraźnie wymawiać każde słowo. Spojrzeliśmy z ks. Stanisławem na prefekta. Dał znak, że wszystko jest w porządku i tekst jest zrozumiały. Papież skończył czytać, nastąpiło pożegnanie. Na drugi dzień zobaczyłem, jak różnie można interpretować każde wydarzenie. Amerykańscy dziennikarze publikowali relacje z tego spotkania. Nawiązywali do sprzeciwu Papieża wobec wojny z Irakiem. Obok tekstu zamieszczono ogromne zdjęcie prezydenta Busha i Jana Pawła II. W jednej z poważnych gazet pod zdjęciem pojawił się podpis: „Jan Paweł II: Czytam powoli to przemówienie, bo chcę, żebyś to wszystko zrozumiał!”.
Sekretarz dwóch papieży – rozmowa z ks. abp. Mieczysławem Mokrzyckim. Wydawnictwo Literackie.