Matka Teresa była w pewnym sensie lustrzanym odbiciem Ojca Świętego. Jej misja była wcieleniem głównych zamierzeń pontyfikatu Karola Wojtyły, takich jak obrona życia i rodziny, ochrona praw człowieka, zwłaszcza najbiedniejszych, promowanie godności kobiety. Kiedy Matka Teresa otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla, którą przyjęła „w imieniu nienarodzonych dzieci”, Papież poprosił ją, aby została „ambasadorką” życia na świecie. „Niech Matka idzie i wszędzie niesie tę nowinę. Niech Matka mówi w moim imieniu tam, gdzie ja nie mogę dotrzeć”.
Na początku Matka Teresa miała pewne obawy. Twierdziła, że misja, jaką zlecił jej Papież, przerasta jej siły. W krótkim czasie jednak wydobyła z siebie całą „energię” i stała się prawdziwym apostołem życia. Podróżowała po świecie i głosiła godność osoby ludzkiej, obronę życia od poczęcia aż po godzinę śmierci. Ojciec Święty był jej wdzięczny za zaangażowanie i za odwagę, z jaką to zadanie wypełniła.
Pewnego dnia, latem 1982 roku, pojawiła się niespodziewanie w Castel Gandolfo. Pragnęła otrzymać od Jana Pawła II błogosławieństwo na wyjazd do Libanu. Zaprowadziłem ją do Ojca Świętego, który właśnie przyjmował grupę młodzieży. Posadził ją przy sobie i wytłumaczył młodym, że Matka udaje się właśnie do kraju rozdartego wojną domową. Wyjeżdżając Matka Teresa zabrała ze sobą świecę z wizerunkiem Matki Bożej. Kiedy dotarła do Bejrutu, uzyskała zawieszenie broni do czasu jej całkowitego wypalenia się. Dzięki temu udało się ocalić około siedemdziesięcioro niepełnosprawnych dzieci, pośród których prawie wszystkie były dziećmi muzułmańskimi.
Za zgodą ks. kardynała Stanisława Dziwisza – „Świadectwo”.
Wydawnictwo TBA komunikacja marketingowa . Warszawa 2007 r.