Pierwszy raz spotkałem go kilka miesięcy po jego wyborze na papieża w dawnym budynku Drukarni Watykańskiej. Chciał odwiedzić nasze miejsce pracy. Byłem już wtedy dyrektorem do spraw technicznych. Pamiętam, jak przyszedł ze swoim sekretarzem księdzem Stanisławem, rozmawialiśmy bardzo życzliwie. W pewnym momencie powiedziałem do niego: „Ojcze Święty, chciałbym Ojcu coś pokazać”. Zainteresowany od razu podszedł za mną, a ja mu pokazałem odbitkę pierwszej strony „L’Osservatore Romano” z 16 października, z dnia jego wyboru na papieża. Powiedziałem z dumą: „Pierwszy egzemplarz gazety ukazał się w rekordowo szybkim tempie – zaledwie dwanaście minut po ogłoszeniu wyniku konklawe!”. I się uśmiechnąłem. A on popatrzył, otworzył szeroko oczy i mówi: „tylko dwunastu minut potrzebowaliście, żeby to wydrukować? Ojoj, to bardzo szybko, mam nadzieję, że mój pontyfikat potrwa trochę dłużej!”. Od samego początku był dowcipny, prostolinijny… po prostu rozbrajający.
Dwanaście minut – absolutny rekord! A przecież nie było wtedy telefonów komórkowych, SMS-ów ani mediów społecznościowych. Musiałem się wykazać sprytem. Wysłałem wszystkich moich ludzi na plac Świętego Piotra i pod Pałac Apostolski, żeby pilnie słuchali, kto został papieżem. W hali drukarskiej zostawiłem tylko tych, którzy obsługiwali maszyny. Dzięki temu błyskawicznie wiedziałem, jaka jest sytuacja i dałem momentalnie do druku właściwą notę biograficzną.
Magdalena Wolińska-Riedi „Zdarzyło się w Watykanie”
Wydawnictwo Znak. Kraków 2020
Str: 62 – 63
