Wigilię i Boże Narodzenie świętowali w szerszym gronie, bo tak Ojciec Święty lubił. Sylwestra i Nowy Rok spędzał w gronie najbliższych współpracowników. Tak chciał. O północy 31 grudnia w dziękczynnej mszy świętej w prywatnej kaplicy uczestniczyli tylko sekretarze i siostry pracujące w papieskich apartamentach. I jak mówi arcybiskup Mokrzycki, czasami jeden z pracowników kurii. Nie wiedzieli, dlaczego, ale też nie pytali. Wyglądało na to, że Jan Paweł II ostatnie chwile starego roku chciał przeżyć w ciszy i skupieniu. Bardzo przeżywał to nocne dziękczynienie. Bo miał za co dziękować – za kolejny zawsze trudny, ale dobry rok pontyfikatu i o co prosić – o siłę na następne 365 dni. Nikt nie wie, o co prosił o północy 2005 roku. Podobno było jak zwykle. Przynajmniej tyle mogli zobaczyć i poczuć najbliżsi. Kiedy wychodzili z kaplicy, Papież życzył im jak co roku, żeby dalej byli razem i żeby wszystko dobrze się układało. Wierzyli, że będzie. Modlili się, żeby było. Po mszy świętej Ojciec Święty szedł do siebie, a sekretarze dopiero zaczynali świętować.
– Jak świętowaliście?
– Symbolicznie, lampką szampana.
Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”
Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.
