Nadzwyczajna, niewyobrażalna przygoda

To było 8 października 1966 roku. Tego dnia arcybiskup Wojtyła, będąc już metropolitą krakowskim, niespodziewanie wezwał do siebie ks. Dziwisza. „Proszę, byś przyszedł do mnie. Pomożesz mi…”. Wybrał go, bo zawsze słyszał o nim dobre opinie. I tak, od tej chwili, skrzyżowały się definitywnie ich drogi życia. Don Stanislao zamieszkał w rezydencji przy Franciszkańskiej i zaczęła się dla niego nadzwyczajna, niewyobrażalna przygoda. Już wtedy, kiedy go poznałem na początku jako wykładowcę w seminarium, wydawał mi się świętym. Przekonałem się o tym jeszcze bardziej, żyjąc i pracując u jego boku, obserwując go, jak się modlił, a zwłaszcza jak sprawuje Eucharystię. Był to nie tylko najważniejszy, centralny moment każdego dnia, najbardziej święty. To była najgłębsza potrzeba jego duszy. Przygotowywał się do Mszy w skupieniu i milczeniu. W tych chwilach nie chciał z nikim rozmawiać, chyba że było to absolutnie konieczne. Jego serce i umysł przebywały już w innym świecie, na rozmowie z Bogiem. A po każdej Mszy świętej trwał piętnaście minut na dziękczynieniu. I tak, żyjąc obok niego, zgłębiałem sens kapłaństwa. Kapłan jako człowiek słowa Bożego, sakramentów, „tajemnicy wiary”. Kapłaństwo zatem nie jako przynależność do jakiejś klasy, kasty, ale jako wybór życia inspirowanego ewangelicznym radykalizmem. Kapłaństwo jako obecność pośród ludu Bożego. Jako przejrzyste, a więc wiarygodne świadectwo o Chrystusie i Jego Ewangelii. Bez lęku pójścia pod prąd, mówienia słów odmiennych od tych, jakie narzuca kultura i moda. Innymi słowy – jak powtarzał zawsze arcybiskup – ponieważ kapłan pozostaje stale w kontakcie ze świętością Boga, sam musi stawać się świętym.

Za zgodą Ks. Kard. Stanisława Dziwisza – „U boku Świętego”

Wydawnictwo Św. Stanisława BM . Kraków 2013