Mimo, że tego nie było w planie, wyszedł na Golgotę

Cały Rok Jubileuszowy był dla niego wyjątkowym czasem, do którego szczególnie się przygotowywał. Ziemia Święta była chyba najbardziej symbolicznym momentem tego jubileuszu. Ojciec Święty u źródeł mógł podziękować Panu Bogu za łaskę odkupienia i za tyle lat chrześcijaństwa.

– I mimo, że tego nie było w planie, wyszedł na Golgotę?

– Ktoś przeoczył, ktoś nie dopatrzył. I rzeczywiście Golgota w planie pielgrzymki się nie znalazła. Któregoś dnia wróciliśmy na obiad i Ojciec Święty po Obiedzie mówi tak: „Ja nie byłem na górze Golgota”. Mała konsternacja. Organizator pielgrzymki odpowiada, że teraz taka wyprawa jest niemożliwa, bo nie zabezpieczono terenu, bo na ulicach jest ruch. Na co Ojciec Święty: „Ja nie mogę wracać do domu, dopóki tam nie pójdę”. Trudno się sprzeciwić Papieżowi. Efekt był taki, że między tym tłumem przeciskali się dwoma czy trzema samochodami, tak, by Ojciec Święty mógł zobaczyć miejsce ukrzyżowania Chrystusa. Tłumaczono mu, że tam trzeba iść po stromych schodkach i że będzie to dla niego trudne. Ale Ojciec Święty nie chciał nawet słyszeć, że na Golgotę nie pójdzie. Postanowił i poszedł.

– I dał radę?

– Dał radę.

– Jak to możliwe, że ktoś o takim miejscu zapomniał?

– Przeoczenie po prostu. Może dlatego, że Ojciec Święty szedł do Grobu, a to jest niedaleko. Potem było jakieś spotkanie, coś jeszcze i jeszcze. I w tym chaosie jakoś to umknęło.

Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”

Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.