youtube.com

„Jeżeli nie będę mógł się z nim zobaczyć, wracam do Rzymu!”       

 Jan Paweł II chciał za wszelką cenę powrócić do Polski. Czuł się zobowiązany, by pomóc rodakom odnaleźć wiarę w siebie i przywrócić im nadzieję. Ale, czy mógł udać się tam w stanie wojennym? Czy swoim przyjazdem przypadkiem by go nie uwierzytelnili? Lepiej było podać tym ludziom rękę czy zrezygnować z wyjazdu? Po długim namyśle doszedł do najbardziej naturalnych wniosków: Papież może oczywiście pojechać do Ojczyzny, dając zarazem jasno do zrozumienia, że nie akceptuje istniejącej sytuacji. To była słuszna, mądra i skuteczna decyzja – tylko w ten sposób możliwe było ocalenie „Solidarności” i Lecha Wałęsy.

Zacznijmy od początku. Spróbuję opowiedzieć o tej decydującej dla przyszłości Polski pielgrzymce z 1983 roku, wskazując na jej najistotniejsze momenty. W opowieści tej będę się opierał na własnych notatkach i na wspomnieniach, które mi utkwiły w pamięci. W tamtym okresie Lech Wałęsa nie istniał dla władz komunistycznych. Nie wymawiano nawet jego imienia: rozmawiając o nim, mówiono po prostu „elektryk”. Tymczasem Ojciec Święty poinformował, że pojedzie do Polski pod warunkiem, że spotka się właśnie z Wałęsą. Generał Jaruzelski był temu absolutnie przeciwny. Aby przezwyciężyć impas, doszli do kompromisu, choć był on bardzo kruchy, pełen wątpliwości, niejasności, niedopowiedzeń. Kiedy Ojciec Święty przyleciał do Polski 16 czerwca, dowiedział się, że spotkanie wcale nie jest pewne i istnieje ryzyko, że do niego nie dojdzie. Wtedy, zbulwersowany, powiedział swoim najbliższym współpracownikom: „Jeżeli nie będę mógł się z nim zobaczyć, wracam do Rzymu!” Kiedy ktoś z otoczenia dał wyraz swoim wątpliwościom, odpowiedział: „Muszę być konsekwentny w stosunku do ludzi!”. Zaraz po wyjściu z samolotu dał do zrozumienia, że zamierza wspierać „Solidarność”. Ucałował polską ziemię (choć uczynił to już podczas pierwszej pielgrzymki), wyjaśniając, że ten gest jest swoistym pocałunkiem złożonym własnej matce – matce, która ponownie tak wiele wycierpiała. Dodał, że przybył tu dla wszystkich, również dla tych, którzy zamknięci są w więzieniu. Później w warszawskiej katedrze, gdzie znajduje się grób kardynała Stefana Wyszyńskiego, podziękował Opatrzności, że oszczędziła Prymasowi Tysiąclecia bolesnych wydarzeń z 13 grudnia 1981 roku. Nazajutrz prasa pominęła to zdanie. Nadszedł moment spotkania z generałem Jaruzelskim. W publicznym przemówieniu Ojciec Święty poprosił oficjalnie o wprowadzenie w życie ustaleń z sierpnia 1980 roku podpisanych przez związki zawodowe i rząd. W rozmowie prywatnej powiedział generałowi, że o ile mógł w pewnym sensie zrozumieć decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, absolutnie niezrozumiałe było dla niego zlikwidowanie „Solidarności”, w której wyraził się duch polskości. W drodze powrotnej, Jan Paweł II wstąpił do kościoła kapucynów, gdzie spoczywa serce wielkiego króla Jana III Sobieskiego. Tam mógł porozmawiać z członkami opozycji, zwłaszcza z ludźmi nauki i z artystami, a także z matką Grzegorza Przemyka, chłopca zamordowanego przez MO.

Za zgodą ks. kardynała Stanisława Dziwisza – „Świadectwo”.

Wydawnictwo TBA komunikacja marketingowa. Warszawa 2007 r.