Celem pierwszej podróży nowo wybranego Papieża poza granice Włoch był Meksyk. I dobrze się stało. Ze względu na wspaniałą reakcję meksykańskich katolików, którzy uwolnili się wreszcie od długotrwałego, bolesnego poczucia, że są mniejszością. Ale także dlatego, że Jan Paweł II, poznając z bliska realia Ameryki Łacińskiej, nauczył się „języka” wyzwolenia i odkrył jego prawdziwe oblicze. To z tego doświadczenia wywiódł „społeczne” treści pontyfikatu.
Zaczęło się od wielkiej radości, która wybuchła w chwili lądowania w stolicy, w Meksyku. Na ulice wyległy niezliczone tłumy. Wtedy po raz pierwszy rozległ się rymowany okrzyk, który zasłynie na całym świecie: Juan Pablo Segundo, te quiere todze el mundo („Janie Pawle Drugi, kocha Cię cały świat”). Zaskoczony i szczęśliwy Karol Wojtyła poddał się entuzjazmowi ludu. Odpowiadając na spontaniczność wiernych – sam zaczął improwizować, rozmawiając w języku, w którym nie był biegły.
W Kolegium świętego Michała zaplanowane było spotkanie wyłącznie z uczniami szkół katolickich. Tymczasem przybyły dziesiątki tysięcy młodych ludzi. Widząc taki tłum, Ojciec Święty rzucił okiem na przygotowany do wygłoszenia tekst i stwierdził, że nie był on odpowiedni dla tak licznego zgromadzenia. Nie miał też zaufania do swojego hiszpańskiego, który zaczął powtarzać zaledwie przed dwoma miesiącami. Zwrócił się więc do prałata Santosa Abrila z Sekretariatu Stanu: „Będę mówił po włosku, a ksiądz przetłumaczy”. Potem zaś, widząc rozentuzjazmowaną młodzież, sam zaczął przemawiać po hiszpańsku. Wspominają to przemówienie po dziś dzień.
Za zgodą Ks. Kard. Stanisława Dziwisza – „Świadectwo” Wydawnictwo TBA komunikacja marketingowa. Warszawa 2007 r.