Jan Paweł II i bezpieka Ali Agca nie był sam

Zamach na Jana Pawła II

Archiwa tajnych służb bezpieczeństwa i oskarżenia pod adresem Karola Wojtyły Prof. Łucja Marek historyk z Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie, która specjalizuje się w tematyce relacji państwo-Kościół w okresie PRL, w tym metod pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa wobec Kościoła katolickiego – w swoim wystąpieniu przedstawiała stosunek władz państwowych do Kościoła. Presja wobec Kościoła była wówczas jawna i nieraz fizyczna. Z czasem, dążąc do „zamknięcia Kościoła w kościele” oraz jego podporządkowania władzy, posuwano się nawet do usuwania biskupów z diecezji i aresztowań duchowieństwa, w tym także do 3-letniego internowania prymasa Wyszyńskiego. Władza komunistyczna od samego swojego początku w 1945 r. aż do 1989 r. czyli od zakończenia II wojny światowej do upadku komunizmu traktowała Kościół katolicki i duchowieństwo jako wrogów numer jeden.dla systemu a zainteresowanie bezpieki Karolem Wojtyłą zaczyna się już w 1946 r., gdy był klerykiem na Uniwersytecie Jagiellońskim aż do wyboru na papieża.Zachowały się teczki z dokumentami w archiwach SB,opisujące monitorowanie, prześladowanie i krok po kroku kontrolowanie.

Historyczka wskazała, że SB zaczęła rysować obraz kapłana Karola Wojtyłę z jednej strony łagodnego, ale także stanowczego. Widać to choćby po lekturze stenogramów rozmów, jakie prowadził abp Wojtyła z władzami w konkretnych sprawach czy z korespondencji kurii krakowskiej z danymi urzędami. – Jest to postawa stanowcza, zdecydowana. Gdy zostaje metropolitą krakowskim, domaga się kontaktów z władzami na odpowiednim szczeblu. Domaga się też traktowania Kościoła w sposób podmiotowy, a nie jak swego rodzaju petenta, co niejako umniejsza autorytetowi hierarchy – wskazywała prof. Łucja Marek.

Również wspomniała o bezowocnych próbach bezpieki na skłócenie abp. Karola Wojtyły i prymasa Stefana Wyszyńskiego poprzez pokazywania tego pierwszego jako młodego, prężnego hierarchy, który będzie niejako kontrolował działania prymasa. – Postawa Wojtyły była pełna lojalności. Nawet, jeśli w niektórych kwestiach byli odmiennego zdania, co wynika z protokółów zebrań Episkopatu, to pozostają to ich wewnętrzna sprawą, na zewnątrz charakteryzowała ich jedność – powiedziała historyczka.

Tajne służby krajów komunistycznych i zamach na papieża Jana Pawła II. Wkład i nowe ustalenia polskiego śledztwa

To było w środę 13 maja 1981 roku. W Rzymie była godzina 17.19. Podczas audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra padły strzały do papieża Jana Pawła II. Ile tych strzałów było, do dziś na sto procent nie wiadomo. Wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się po świecie, a szczególnie po Polsce.

Ludzie natychmiast zapełnili kościoły, rozpoczęły się msze w intencji uratowania życia papieża. Każdą wiadomość przychodzącą z Rzymu – a nie był to czas komórek, Internetu i błyskawicznej wymiany informacji – przekazywano sobie z ust do ust. Jest operowany, stracił dużo krwi, jest przytomny, Dziwisz jest cały czas przy nim, Gemelli to najlepszy szpital, cały czas go operują – dobre i złe wieści krzyżowały się ze sobą, każdy dodawał coś od siebie. 17 maja odetchnęliśmy. Papież odmówił ze szpitalnego łóżka modlitwę Anioł Pański, a 23 maja lekarze wydali komunikat, że życiu Jana Pawła II nie zagraża niebezpieczeństwo. „Ojciec Św. zaraz po wypadku, jadąc, jeszcze jak miał świadomość i jakie takie siły to mówił, że ofiaruje to za ludzkość, za Kościół, i że dziękuje Panu Bogu za możliwość ofiarowania swojego życia w tych intencjach. – powiedział dziennikarzom kardynał Stanisław Dziwisz świadek zamachu”.

Stosunek Jana Pawła do komunizmu był jasny i powszechnie znany. Również sympatia do Solidarności. Mało kto wierzył, że to Turek Ali Agca, bezpośredni zamachowiec, sam wszystko wymyślił. Podejrzenia kierowane były ku tym, którzy mogli na śmierci papieża skorzystać najbardziej. Trwające osiem lat prowadzone przez IPN śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II zostało umorzone w maju 2014 r. Nadal nie wiadomo kto był zleceniodawcą zamachu, ale śledztwo wcale nie poszło na marne. Jego wyniki zostały podsumowane w wydanej przez IPN i „Gościa Niedzielnego” publikacji „Agca nie była sam. Wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”. Prokurator Michał Skwara, który prowadził śledztwo doszedł do wniosku, że nowe ustalenia pozwalają postawić tezę, że wywiad bułgarski brał bezpośredni udział w przygotowaniu zamachu, wykorzystując do tego tureckie środowisko przestępcze. Była to operacja przeprowadzona perfekcyjnie. Agca był prowadzony przez służby bułgarskie od końca 1979 r., a następnie, w okresie trwania śledztwa i procesów sądowych, skutecznie przez nie zastraszony. Uzasadnione jest też stwierdzenie, że w trakcie włoskich procesów popełniono wiele błędów i wywierano na nie naciski polityczne, co zresztą otwarcie przyznał jeden z sędziów podczas rozmowy z prokuratorem Skwarą. Należy wskazać również na dwuznaczną postawę takich krajów jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy, które odmówiły przesłuchania świadków kluczowych dla wyjaśnienia sprawy.

Niezbadane ślady w zamachu na życie papieża Jana Pawła II

Dyrektor katowickiego oddziału IPN dr Andrzej Sznajder przedstawił zamach z punktu widzenia historycznego opisany w książce “Agca nie był sam” przez doktora Andrzeja Grajewskiego, historyka i redaktora „Gościa Niedzielnego” podkreślając, że ustalenia prokuratora Skwary nie zawierają tak twardych dowodów, jak np. nakaz zabicia papieża podpisany przez władze Związku Radzieckiego, ale dużą ilość dowodów potwierdzających to, czego nie udowodnili prokuratorzy włoscy. W trakcie śledztwa udało się znaleźć wiele istotnych „ogniw”, które łączą osoby i wydarzenia, działania służb wywiadowczych i świat przestępczy. Każdy wiedział tyle, ile powinien, znajdując się pod stałą kontrolą innych. Była to misternie przygotowana operacja służb specjalnych.