youtube.com

Jakby specjalnie niebo takie figle płatało

W jego obecności zdarzały się rzeczy niebywałe. Pamiętam, że któregoś ranka – a była to środa, dzień audiencji generalnej – lał straszny deszcz. Przyniosłem kosz z warzywami do mieszkania papieża, a potem pojechałem na taras popracować. W pewnym momencie padało jednak tak mocno, że musiałem podejść do zadaszenia przy samej windzie i przeczekać, inaczej byłbym cały mokry. Nagle słyszę, że winda jedzie do góry, otwierają się drzwi i wychodzi sam Ojciec Święty. Stanął w drzwiach – byłem może półtora metra od niego – zorientował się, że mocno pada, i mówi do mnie: „Ojej, niedobrze… Przykro, bo tyle ludzi stoi już na placu, przemokną do suchej nitki na tej audiencji!”. A ja mu powiedziałem: „Ojcze Święty, nie ma co się martwić, około dziewiątej, dziewiątej trzydzieści, kiedy będzie zbliżał się czas wyjazdu papamobile na plac Świętego Piotra, przestanie lać i wyjdzie słońce”. Niedowierzał, ale rzeczywiście tak się stało. I wtedy, i zawsze, za każdym razem! Jakby specjalnie niebo takie figle płatało. Kiedy papież miał wyjechać na plac, zza najczarniejszych chmur wychodziło słońce.

Magdalena Wolińska-Riedi „Zdarzyło się w Watykanie”

Wydawnictwo Znak . Kraków 2020

Str: 145 – 146