Słyszeliśmy Ewangelię o Zacheuszu. Zacheusz bardzo chce zobaczyć Jezusa. Jest niskiego wzrostu i podejmuje wysiłek. Wychodzi na sykomorę. Możemy powiedzieć – to się mu opłaca. Jezus go zauważa. Jezus zaprasza się do jego domu, chce się w nim zatrzymać. Jaka jest odpowiedź Zacheusza? Zacheusz jest szczęśliwy. Ewangelia nam mówi, że z radością schodzi z sykomory i przyjmuje Jezusa w swoim domu. To jednak nie podoba się wszystkim, bo Zacheusz jest grzesznikiem. To spotkanie zmienia Zacheusza. Rozdaje majątek ubogim, wynagradza tych, których skrzywdził.
Widzimy Pana Boga, który się zaprasza, Pana Boga, który chce wejść w nasze życie, tak jak wszedł w życie Zacheusza. Chce wejść, czeka na naszą odpowiedź czy – to my Go przyjmiemy. Pan Bóg nieustannie podejmuje ten wysiłek, aby wkroczyć w nasze życie. My często boimy się Go przyjąć. Boimy się Jego woli, bo często jej nie rozumiemy. Bo Bóg przychodzi ze swoim planem, ze swoim programem. On chce naszego szczęścia, tylko my nie zawsze wiemy, nie zawsze rozumiemy, że właśnie chodzi o nasze szczęście.
Dwanaście lat byłem misjonarzem w Republice Środkowoafrykańskiej. Pojechałem do tego kraju, ale wcześniej bałem się tam jechać. Czułem wezwanie Pana Boga. Walczyłem ze sobą. Po dwóch latach zmagań zgłosiłem się do wyjazdu i byłem szczęśliwy jako misjonarz. Odwiedzałem liczne wioski głosząc Słowo Boże i sprawując sakramenty. Byłem najpierw w dżungli w misji Bagandou. Później na północy kraju. Myślałem, że to jest moja praca, moja misja, ale Pan Bóg przygotował coś więcej… Nową misję. W 2013 roku w tym kraju wybucha rebelia. Było bardzo niebezpiecznie. Na misji mieliśmy wiele ludzi, którzy uciekli i znaleźli schronienie u nas. Chroniliśmy wiec siebie i ludzi. Rebelianci przychodzili zabierali nam paliwo, brali nam pieniądze, samochody. Było bardzo niebezpiecznie, ale to nie był jeszcze koniec! 13 października 2014 roku nocą rebelianci przyszli na nasza misję w Baboua. Trzynastu uzbrojonych mężczyzn i mówią: „Jesteście naszymi zakładnikami. Nasz szef rebelii jest więziony, my walczymy o jego wolność”. Byłem zmuszony iść z nimi. I to co czytałem kiedyś w książkach, co oglądałem w telewizji stało się rzeczywistością. Stałem się zakładnikiem. Nowa rzeczywistość. W buszu szedłem z nimi trzynaście godzin, około trzydzieści kilometrów. W środku buszu dołączyłem do pozostałych zakładników, było nas dwadzieścia sześć osób. Ja jedyny biały Europejczyk, reszta Afrykańczycy. Spanie na macie, zimne noce, niedobre jedzenie, brudna woda, toaleta w wiaderku. Bardzo trudne warunki. Myślałem, że to potrwa kilka dni, dlatego byłem spokojny. Po pierwszym tygodniu przyszedł kryzys i powiedziałem rebeliantom – „Ja dzisiaj chcę wrócić na moją misje, ja mam co jeść na mojej misji, ja dzisiaj mam spotkanie z dziećmi z katechezy” Powiedziałem też to co o nich myślę. Wtedy zostałem bardzo ukarany. Rebeliant z karabinem powiedział – „Ja cię mogę zastrzelić, pobić; co ty mówisz”. I za to, co powiedziałem zostałem ukarany.