Czcił Ją tak przed, jak i po zamachu

Namacalnych znaków jedności z Maryją było więcej. Piuska podarowana do Ostrej Bramy, przestrzelony pas na Jasnej Górze, wreszcie kula w koronie Matki Bożej Fatimskiej. Tym większym sanktuariom maryjnym Ojciec Święty ofiarował albo złotą różę, albo różaniec. I jeszcze wszystko mówiący gest z Roku Jubileuszowego. Dnia 12 maja w Fatimie Ojciec Święty złożył u stóp figury Matki Bożej pierścień z wygrawerowanym napisem: Totus Tuus. Ten pierścień zaraz po wyborze na Stolicę Apostolską dostał od prymasa Wyszyńskiego.

– Fatima była mu szczególnie bliska. Rozmawialiście kiedyś o tym?

– Ojciec Święty powiedział nam kiedyś, że swoje życie zawdzięcza Matce Bożej Fatimskiej. Ale ten kult Maryi to było coś więcej niż wdzięczność. Czcił Ją tak przed, jak i po zamachu. Po tym, jak ocaliła jego życie. To było tylko – albo aż – potwierdzenie drogi, którą wybrał. Potwierdzenie, że wybrał dobrze.

– Zaraził księdza Arcybiskupa tą maryjnością czy nie musiał?

– Na pewno Ojciec Święty miał na mnie wielki wpływ. Tak jak na wszystkie inne osoby, którym dane było więcej z nim przebywać. Patrząc na niego każdego dnia, a zwłaszcza towarzysząc mu w modlitwie, trudno było nie przesiąknąć jego duchowością. Dziś przede wszystkim za to dziękuję Bogu. Że mogłem się od niego uczyć tej pobożności, która tak naprawdę nie była mi obca. Bo przecież urodziłem się w Łukawcu, a to miejscowość sanktuarium Matki Bożej Tartakowskiej, to znaczy z Tartakowa i Jej cudownego obrazu. Oryginał na początku lat dziewięćdziesiątych koronował w Lubaczowie Jan Paweł II. Już wtedy splotły się nasze drogi. Kult maryjny był mi zawsze bliski. W nim rodziło się moje powołanie. Ale posługa u boku Ojca Świętego umocniła mnie jeszcze w tej miłości do Matki Bożej.

Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”

Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.