Kiedy stanął u boku Papieża, Papież nie był już ani zdrowy, ani silny. Miał za sobą sześć pobytów w szpitalu, a choroba Parkinsona dawała mu się coraz bardziej we znaki. Coraz trudniej było opanować drżenie rąk, chodzić o własnych siłach. Coraz częściej wspomagał się laską, a w ostatnich miesiącach jeździł na wózku. Zresztą jeszcze w 1996 roku, w pierwszym roku posługi arcybiskupa Mokrzyckiego, Jan Paweł II znalazł się w klinice z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego.
– Jak to było? Ojciec Święty uskarżał się na bóle?
– Tak. Mówił: „Odczuwam bóle, coś trzeba z tym zrobić”. Pojechaliśmy na badania do kliniki w Albano. Tam lekarze potwierdzili zapalenie wyrostka robaczkowego. Dnia 8 października odbyła się operacja w klinice Gemelli. Ojciec Święty podchodził do tego wszystkiego z wielką pokorą. Podporządkował się lekarzom, a swoje cierpienie zawierzał Matce Bożej.
– W tym cierpieniu i wizytach w Gemelli był już bardzo doświadczony…
– Nie mówiąc już o tych pierwszych, po zamachu, który nie zabrał mu życia, ale zniszczył zdrowie… Cztery lata przed operacją wyrostka Ojcu Świętemu usuwano guz jelita. Pamiętam, jak na Anioł Pański powiedział wtedy: „Chciałbym się wam zwierzyć. Idę do kliniki. Módlcie się za mnie”. Nie chciał niczego ukrywać. Pokornie prosił o modlitwę.
– Bał się?
– Nie sądzę. Był w głębokiej wierze i zaufaniu do woli Boga, w całkowitym oddaniu. Przed operacją zawsze długo się modlił w szpitalnej kaplicy. Potem koncelebrował mszę, a po jej zakończeniu był już gotowy.
– Po każdej z tych operacji szybko wracał do formy?
– Usunięcie wyrostka to była rutynowa operacja. Zresztą Ojciec Święty wtedy miał jeszcze naprawdę silny organizm. Niestety nie tak silny jakby chciał jego sekretarz, jak wszyscy byśmy chcieli. W tym samym roku w Boże Narodzenie Jan Paweł II musiał na chwilę przerwać błogosławieństwo Urbi et Orbi. Źle się poczuł. Świat się jeszcze nie zatrzymał, ale już zaczął się oswajać ze starością i słabością Papieża. Papież też się oswajał, choć nie było to dla niego łatwe. Lewa ręka drżała coraz bardziej, a on tak bardzo chciał nad wszystkim panować. Kiedy nie mógł, uderzał o poręcz fotela. W rozpaczliwym geście protestu.
Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”
Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.