Powtarzał zatroskany: „Jak można to uważać za słuszne?!”

Była już wojna w Zatoce Perskiej. Potem nagły, niespodziewany, straszny atak a 11 września na World Trade Center, wybuch nowego morderczego terroryzmu na planetarną skalę. I natychmiast „odpowiedź” Stanów Zjednoczonych przeciw Afganistanowi, zakończony prawdziwą rzezią. I wreszcie druga wojna w Iraku, jeszcze bardziej niepotrzebna i niesprawiedliwa niż pierwsza.

Ojciec Święty z pewnością nie usprawiedliwiał terroryzmu. I tym bardziej nie mógł nie potępić terroryzmu, który zamierzał zabijać w imię samego Boga. Dla niego było to prawdziwe bluźnierstwo. Ale starał się także docierać do źródeł tego strasznego zjawiska. Uważał, że jednym z motywów gwałtownych reakcji ze strony świata arabskiego jest ubóstwo, tak straszne, tak bardzo rozpowszechnione, a także znikoma możliwość edukacji oraz kulturalnego rozwoju tych społeczeństw. Dla niego atak na World Trade Center w Nowym Yorku był prawdziwym ciosem. Gdy się o tym dowiedział, gdy to zobaczył w telewizji, udał się do kaplicy, modlił się długo za ofiary, za biedne i niewinne ofiary. Ale potem, kiedy wybuchła wojna w Iraku, kiedy były tysiące innych równie niewinnych ofiar, wśród nich bardzo wiele dzieci, Jan Paweł II dał wyraz głębokich uczuć nie tylko ludu Bożego, ale zbiorowej świadomości i zdecydowanie wystąpił przeciw temu konfliktowi, odrzucając jego chociażby najmniejszą legalność. Pamiętam, jak powtarzał zatroskany: „Jak można to uważać za słuszne?!”.

Za zgodą Ks. Kard. Stanisława Dziwisza – „U boku Świętego”

Wydawnictwo Św. Stanisława BM. Kraków 2013