Na końcu zostałem góralskim papieżem

Przemierzałem rosnące na zboczach gór lasy, podziwiając piękno natury i majestatyczny krajobraz. A przede wszystkim mogłem modlić się. (…)

Ilekroć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie krajobrazy, dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata. Dziękuję Mu za Jego własne piękno, którego wszechświat jest jakby odblaskiem, zdolnym zachwycić wrażliwe umysły i pobudzić je do wielbienia Bożej wielkości. W górach znajdujemy nie tylko wspaniałe widoki, które można podziwiać, ale niejako szkołę życia. Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość w obliczu majestatu i dostojeństwa gór.

Ja z rodu jestem człowiekiem gór, chociaż moją Ojczyzną jest cała Polska, wszędzie, gdzie jest Polska, i wszystko, co jest polskie – to jednak z tą częścią Ojczyzny byłem szczególnie związany, bo tam się urodziłem, bo tam spędziłem prawie całe moje życie, tam zostałem powołany do kapłaństwa, do biskupstwa – byłem góralskim biskupem, góralskim kardynałem, a na końcu zostałem góralskim papieżem.

Człowiekowi potrzebne jest to piękno naszych Tatr, które same chwalą Boga, które same wzywają człowieka, ażeby stał się głosicielem Jego chwały. Dziękuję Bogu za czas odpoczynku w ciszy tych gór, których majestatyczna panorama porywa duszę do kontemplacji mądrości i dobroci stwórcy(…)

Góry pozwalają doświadczyć trudu wspinaczki, strome podejścia kształtują charakter, a kontakt z przyrodą daje pogodę ducha. I dlatego też nic dziwnego, że ciągną tutaj ludzie z różnych stron Polski. Ciągną latem i zima. Szukają odpoczynku. Pragną odnaleźć siebie w kontakcie z przyrodą. Pragną odzyskać siły w zdrowym marszu, w podejściu, we wspinaczce, w zjeździe narciarskim.

Ej, łza się w oku kręci…

Jako dziecko ślizgałem się na łyżwach, jako młody człowiek, jako kapłan, jako biskup, jako papież pozostałem jeszcze trochę narciarzem.

Jan Paweł II „Autobiografia”; Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o.