Jego dzieciństwo było nacechowane spokojem bawarskich Alp, folklorem ludu oddanego Bogu i stało się dla niego autentycznym źródłem inspiracji modlitewnej, spotkań z Bogiem w Eucharystii, wyczulonej wrażliwości na muzykę. Ogląd tego świata, ludzi, ukształtowały w nim uśmiech milczenia wieczności! Pewne elementy pejzażu Bawarii, jej typ religijności, staną się elementami krainy jego ducha!
Rzeź narodów, jaką była dla niego II wojna światowa ujawniła się w jego wstrząsającym świadectwie w Oświęcimiu i w innych miejscach eksterminacji! Józef Ratzinger nie poddał się fali ówczesnego porywu. Nie dał się zaślepić propagandzie faszystowskiej, lecz zdołał się przed nią obronić! Czy dziś zaleczył już ranę, która zadana została naszym „starszym braciom w wierze” i innym narodom, także Polakom? Zgnębiony, nie widział wyjścia z sytuacji, w jakiej znalazła się Europa: cierpiący, nie mógł się uleczyć muzyką fortepianu. Siły odnajdował w modlitwie!
Powołanie kapłańskie, to czas doświadczenia bezgranicznej obecności Boga. Ratzinger wstępuje do Niższego Seminarium Duchownego, poznaje tam mnóstwo nowych ludzi spoza kręgu swego miasteczka. Jako kapłan jest szczęśliwy. Z pewnością Bóg go fascynował. Był w jego historii „stawania się”. Był i jest dla niego miłością i ukierunkowaniem na drugiego człowieka. Świadomość doniosłej roli modlitwy uczyła go, by nie przysłaniać Boga w liturgii, teologii i w całym życiu. On wie dobrze, że modlitwa ma siłę zbawienia.
Ten kształt kapłaństwa będzie mu towarzyszył przez całe jego życie. Kapłaństwo było przeżywane przez niego w każdym pojedynczym przypadku jako „zdarzenie” kształtujące jego osobowość. Można z całą pewnością stwierdzić, że święcenia kapłańskie są wejściem w określoną posługę, pełnioną następnie z jeszcze większym oddaniem w biskupstwie. Wyzwania posług kapłańskich obudziły w nim pragnienie uzyskania większej doskonałości duchowej. Ratzinger mógł dojrzewać nie tylko w byciu dla innych, ale i w samotności!
Ks. Alexandre Pietrzyk Sac
Głos Katolicki nr. 11/ 2013