Wyznanie Piotra można więc uznać za swego rodzaju przejaw najwyższej czci i ufności, jaką Apostołowie okazali Jezusowi. Tymczasem, ku ich całkowitemu zaskoczeniu, a nawet wewnętrznemu sprzeciwowi, Pan Jezus stwierdził, zapowiadając swój dramatyczny los w Jerozolimie: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity” (Łk 9, 22). Czyżby więc w opisanym przez św. Łukasza zdarzeniu miała dojść do głosu Koheletowa sekwencja zdarzeń, w której to po „czasie rodzenia” nieuchronnie musi przychodzić „czas umierania”, a po „czasie sadzenia”, czyli czasu siania ziarna Królestwa Bożego nieubłagalnie musi nastąpić „czas wyrywania” tego dobra i tej nadziei, które zakiełkowały w ludzkich sercach?
Otóż na szczęście tak nie jest. Zachodzi bowiem jedna zasadnicza różnica między czasem Chrystusa i Jego Królestwa, a czasem Koheleta. Czas Koheleta jest czasem zamkniętym. Jest czasem nieustannych powrotów tego, co już kiedyś było i co już się kiedyś wydarzyło. Stąd jego symbolem jest koło. Słynne słowa z Księgi Koheleta brzmią niemal jak wyrocznia: „To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: «Patrz, to coś nowego» – to już to było w czasach, które były przed nami” (Koh 1, 9-10).
Natomiast czas objawiony i urzeczywistniony przez Chrystusa, czas zbawienia, jest czasem otwartym, wybiegającym ku przyszłości. Jego symbolem jest strzała. W tych bowiem kategoriach należy interpretować słowa, które Jezus skierował do Nikodema podczas nocnej rozmowy u początków swej publicznej działalności: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Podobnie też należy pojmować Chrystusowe słowa odnoszące się do Jego Paruzji, gdy nastąpi kres dziejów świata, a tym samym kres ziemskiego czasu, a zacznie się wieczność: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody” (Mt 25, 31-32).
Taki właśnie – otwarty – jest czas Chrystusa. Taki też jest czas Kościoła, jakże przejmująco wyrażony w tym szczególnym dialogu, który został nam przekazany w ostatnich wersetach Księgi zamykającej Nowy Testament – w Apokalipsie św. Jana. Chrystus mówi bowiem do swej Oblubienicy, czyli do Kościoła: „Zaiste, przyjdę niebawem”, a Oblubienica Mu odpowiada, wołając: „Amen. Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22, 20). Ten otwarty czas Kościoła nieustannie urzeczywistnia się w każdej sprawowanej na wszystkich ołtarzach świata Eucharystii. Jego wyrazem jest aklamacja ludu Bożego tuż po Przeistoczeniu: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu Chryste, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale!”.
Lateran, 23 września 2022