Foto © wikimedia.org

To oni wozili go z pałacu

Kiedy papież przebywał w Castel Gandolfo w letniej rezydencji, kompetencje jego kierowcy przekazywałem żandarmom, zajmował się nim wtedy Massimo Illuminati albo kamerdyner. To oni wozili go z pałacu do ogrodów na basen czy wycieczkę po okolicy. Ja natomiast przyjeżdżałem do Castel Gandolfo, kiedy papież wyjeżdżał w letnią podróż i trzeba go było odwieźć na lotnisko. Jeżeli była to podróż po Włoszech, pokonywaliśmy tylko krótki odcinek z samego letniego pałacu na lotnisko Ciampino, dosłownie parę kilometrów, a w przypadku pielgrzymek międzynarodowych jechaliśmy dalej, na Fiumicino. Natomiast jeśli chodzi o audiencje środowe, które odbywały się również latem, to papież przylatywał helikopterem na lądowisko w Ogrodach Watykańskich, a ja czekałem tam na niego, zabierałem go samochodem do Bramy Dzwonów, tam się przesiadał w papamobile i nim wyjeżdżaliśmy na plac.

Magdalena Wolińska-Riedi „Zdarzyło się w Watykanie”

Wydawnictwo Znak. Kraków 2020

Str: 253 – 254