Wikipedia

Każdy dzień był dla niego błogosławieństwem

Każdego ranka punktualnie o ósmej trzydzieści meldowałem się na Dziedzińcu Sykstusa V, a wtedy albo siostra Tobiana, albo któryś z sekretarzy, Don Stanislao lub Don Mietek, posyłali mi windę z wciśniętym automatycznie guzikiem numer 6. Winda wiozła mnie prosto na szóste piętro, na dach. Mijałem na czwartym piętrze apartament Ojca Świętego, potem na piątym pokoje sekretarzy i wyjeżdżałem na taras. Wychodziłem z windy i zabierałem się do pracy.

Giuseppe Pelliccioni w Watykanie przepracował w sumie ponad trzydzieści lat, z tego ponad dziesięć w bezpośredniej bliskości papieża. Nigdy nie myślał, by prosić go o specjalną audiencję dla siebie czy dla swoich bliskich. Nie chciał sprawiać mu kłopotu. Wiedział o tym, jak papież jest zapracowany, widział to każdego dnia. Często powtarzał sobie w myśli, że przecież Jan Paweł II ma na głowie cały świat. Jednocześnie jednak miał ogromny przywilej spotykania Ojca Świętego każdego dnia przy swojej codziennej, ktoś by powiedział: żmudnej i może nawet trochę nudnej pracy. Dlatego każdy dzień był dla niego błogosławieństwem. Pracę za Spiżową Bramą Giuseppe rozpoczął w listopadzie 1981 roku. Zgłosił się, bo usłyszał, że poszukiwano kogoś na stanowisko ogrodnika.

Magdalena Wolińska-Riedi  „Zdarzyło się w Watykanie”

Wydawnictwo Znak . Kraków 2020

Str: 127 – 128