screen YouTube

To spotkanie do dzisiaj pamięta cała Polska

Podczas pielgrzymki do Polski w 1999 roku. Wówczas, 15 czerwca w Krakowie, na Błoniach, Jan Paweł II miał odprawić Mszę świętą. Zgromadziło się ponad milion osób. Przed Mszą świętą odczytano komunikat – Papież jest chory. Nastąpiła cisza.
Ojciec Święty w tym czasie leżał bardzo osłabiony w apartamencie Kurii przy Franciszkańskiej. Dzień wcześniej, wieczorem, przyjechaliśmy z Sosnowca. Papież, wchodząc do Kurii, powiedział do mnie: „Nie mam już siły”. Nie mógł ani iść, ani mówić. Po wejściu do apartamentu pojawiły się silne dreszcze. Lekarze stwierdzili, że to wyczerpanie organizmu. Był bardzo zmęczony. Rano stan się nie zmienił. Zdecydowano, że Mszę na Błoniach odprawi kardynał Sodano. Zrezygnowano z udziału Papieża w zaplanowanych wieczorem nieszporach w Gliwicach. Tam homilię w imieniu Jana Pawła II odczytał arcybiskup Józef Kowalczyk. To niepokojące osłabienie organizmu trwało do szóstej czy siódmej następnego dnia.
Nazajutrz, 16 czerwca, zaplanowana była Msza święta w Starym Sączu. Podczas Mszy miała się odbyć kanonizacja błogosławionej Kingi. Rano urywały się telefony – od policji, dziennikarzy. Wszyscy pytali, czy Papież pojedzie do Starego Sącza. Widzieliśmy, że nadal jest bardzo słaby. Zdecydowano, że w Starym Sączu Mszę świętą odprawi kardynał Macharski, a sama formuła kanonizacji będzie wypowiedziana przez Ojca Świętego w kaplicy w rezydencji przy Franciszkańskiej. Wszystko miała transmitować telewizja z dwóch miejsc.
Już po tych decyzjach Ojciec Święty zjadł śniadanie i powiedział: „Jedziemy!”. Dla nas to było szokujące. Tym bardziej, że po Mszy świętej w Starym Sączu planowany był wyjazd do Wadowic. A tam wiadomo, co się stało – Ojciec Święty był radosny, uśmiechnięty, żartował. Po skrajnym wyczerpaniu nie było śladu. I to spotkanie do dzisiaj pamięta cała Polska.
Sekretarz dwóch papieży – rozmowa z ks. abp. Mieczysławem Mokrzyckim.
Wydawnictwo Literackie.