facebook.com

Stał się „czarną owcą” dla reżimu

Kardynał Wojtyła otwarcie sprzeciwiał się próbom wymazania Boga z głębi ludzkiej duszy. Tak zaprotestował w 1976 roku, kiedy władze po raz kolejny ograniczyły trasę procesji Bożego Ciała w Krakowie. „Często wytykano mi – mówił – że poruszałem te kwestie. Jak mógłbym milczeć? Jak mógłbym o nich nie pisać? Jak mógłbym nie interweniować? Jako biskup, mam obowiązek być pierwszym, który służy tej sprawie. Wielkiej sprawie człowieka”.

W sposób nieunikniony stał się „czarną owcą” dla reżimu. Ten zaś uczynił wszystko, aby nie tylko utrudniać działalność duszpasterską, ale także zmęczyć go psychicznie. Śledzono go. Był pod stałą obserwacją. Dawano mu odczuć wszechobecność systemu, jego nacisk, całą jego „potęgę”. Pałac arcybiskupi, łącznie z sypialnią kardynała, jego gabinetem, jadalnią i pokojem przyjęć, był naszpikowany mikrofonami w telefonach i meblach. Świetnie zdawaliśmy sobie sprawę z ich obecności. Któregoś dnia, nieproszeni, pojawili się robotnicy, oświadczając, że zepsuł się telefon czy instalacja elektryczna, po czym wykorzystali sytuację, aby zamontować podsłuch. Kardynał specjalnie mówił nieraz donośnym głosem, aby usłyszeli jego opinię. W przypadku ważnych rozmów opuszczał rezydencję, udawał się na rozmowę do pobliskiego lasku. Gdy przybywali biskupi z zagranicy, zabierał ich nawet w góry. Wojtyła był pod stałą kontrolą. Nagrywano i analizowano każde jego kazanie, zdanie po zdaniu. Gdziekolwiek się udawał, nawet daleko, był śledzony przez tajne służby, zawsze w gotowości po drugiej stronie Franciszkańskiej.

Za zgodą ks. kardynała Stanisława Dziwisza – „Świadectwo”-Wydawnictwo TBA komunikacja marketingowa . Warszawa 2007