facebook.com

Co jakiś czas wracał do nas, patrzył i jakby lekko się uśmiechał

Bardzo chciał dotrwać do Niedzieli Bożego Miłosierdzia. Podyktował list dla Łagiewnik, a w nim swoje ostatnie pragnienie: „Pragnę ponownie zawierzyć tej Miłości Kościół i świat, wszystkich ludzi na całym okręgu ziemi, a także siebie samego w mojej słabości”. W sobotę o godzinie 7.30 przy jego łóżku odprawiono mszę, ostatnią. Byli przy nim jego sekretarze, pięć sióstr sercanek i osobisty lekarz Renato Buzzonetti. Potem były modlitwy i czytania Ewangelii. Czytała siostra Eufrozyna. To ona razem z siostrą Tobianą prowadziła modlitwy. Po godzinie 14 Ojciec Święty zaczął tracić świadomość. Stopniowo się wyłączał. Uspokajał się, częściej przymykał oczy i zasypiał. Już nie było takiego bezpośredniego kontaktu, był bardziej wyciszony. Ale co jakiś czas wracał do nas. Patrzył i jakby lekko się uśmiechał.

– Pożegnał się Ksiądz z Papieżem?

– Była mniej więcej godzina 16. Wiedzieliśmy, że już traci siły. Podchodziliśmy tylko do Ojca Świętego, całowaliśmy dłoń, pierścień. No i każdy z nas mówił, co chciał Ojcu Świętemu na koniec powiedzieć. Czy „dziękuję”, czy „Bóg zapłać za wszystko” albo po prostu „Proszę o błogosławieństwo”.

– A Ksiądz co powiedział?

– Ja powiedziałem „Bóg zapłać, Ojcze Święty” i „Proszę o błogosławieństwo”.

– Ojciec Święty coś odpowiedział?

– Nie. Tylko patrzył na mnie. Bardzo takie pogodne i świadome spojrzenie. Ręką czynił znak błogosławieństwa. Nie było w nim cienia rozpaczy. Jakby chciał powiedzieć: „Nie martwcie się”, „Nie martw się Mieciu”. Był taki jak zawsze. I to było takie dla mnie przykre. Bo z jednej strony nie chciałem pokazywać, że to pożegnanie, że to koniec. Nie chciałem tej atmosfery. A z drugiej strony wszyscy tego potrzebowaliśmy – słowa, gestu. Człowiek wierzący wie, że to początek lepszego życia, ale kiedy żegna kogoś, kogo kochał, kogoś tak bardzo bliskiego, trudno mu o tym myśleć bez smutku, bez żalu.

Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Najbardziej lubił wtorki”

Wydawnictwo M, Kraków 2008 r.