Był rok 1957. Wtedy po raz pierwszy zetknął się z księdzem Karolem Wojtyłą – profesorem teologii moralnej. Od razu wywarł na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza swą wielką pobożnością, mądrością, wspaniałymi wykładami, ale także umiejętnością nawiązywania kontaktów. Z jednej strony wraz z kolegami odczuwaliśmy pewien dystans, wynikający z jego głębokiego życia wewnętrznego oraz niezwykle obszernego przygotowania intelektualnego, z drugiej zaś doświadczaliśmy ogromnej bliskości i wyjątkowej łatwości, z jaką otwierał się na ludzi, na relację z drugim człowiekiem. (…)
W grudniu 1956 roku ksiądz Wojtyła objął katedrę etyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie nauczał już wcześniej. Nadal prowadził też zajęcia w krakowskim seminarium duchowym. Pamiętam, jak na trzecim roku wykładał nam principia, zagadnienia wstępne, podstawy filozoficzne wprowadzające do teologii moralnej. Wykłady te sprawiały nam pewne trudności, chociaż on przygotowywał je bardzo precyzyjnie, rzekłbym wręcz perfekcyjnie. To na tamtych zajęciach poznaliśmy podstawy filozofii, które w późniejszym okresie pozwoliły nam prowadzić pogłębione studia. Księdza Wojtyłę coraz bardziej pochłaniały różne liczne obowiązki. W wieku zaledwie trzydziestu ośmiu lat mianowano go biskupem pomocniczym Krakowa. Misję tę wypełniał z wielkim oddaniem.
Kiedy byliśmy na szóstym roku, przestał wykładać, z powodu nadmiaru pracy musiał zrezygnować z prowadzenia z nami zajęć. Po śmierci arcybiskupa Eugieniusza Baziaka biskup Karol Wojtyła jako wikariusz Kapitulny, przejął odpowiedzialność za całą diecezję.
Za zgodą ks. kardynała Stanisława Dziwisza – „Świadectwo”.