? facebook.com

Śniegu z Podhala przywieźć mu nie mogli

Każdego roku na Boże Narodzenie cieszył się jak dziecko. Sprawdzał, jak idą prace przy szopce na placu Świętego Piotra. Wysyłał świąteczne kartki do najbliższych. Wyczekiwał górali z Polski, którzy do Watykanu przywozili nie tylko świerki i swojską kiełbasę. Przywozili siano na wigilijny stół. I to „coś”, za czym Jan Paweł II tak bardzo tęsknił. Kawałek domu, ukochanych Tatr, kolędowania na góralską nutę. Śniegu z podhala przywieźć mu nie mogli. Ksiądz arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, dziś arcybiskup Lwowa, przez dziewięć ostatnich lat życia Jana Pawła II służył u jego boku jako drugi sekretarz. Ze wzruszeniem wspomina każdą Wigilię w Watykanie. Przedświąteczną krzątaninę w kuchni, zapach świerków, które stały w każdym pokoju. Kuchenne taborety dostawiane do stołu, tak żeby wszyscy goście mogli się przy nim pomieścić. I wieczory kolęd. Codziennie, aż do Trzech Króli. Stuletni śpiewnik, który spieszył z pomocą wszystkim tym, którym spieszyć musiał. Bo Jan Paweł II pomocy nie potrzebował. On zawsze kolędował z pamięci.

Za zgodą ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego – „Miejsce dla każdego”

Wydawnictwo Znak, Kraków 2013 r.